jak zwykle komentujcie staram się dla was pisać rozdziały i jedno słowo może zmotywować :)
błagam przeczytajcie notatkę pod rozdziałem, to ważne :(
___________________________________________________________________________________
Siedziałam późnym wieczorem na ławce, nerwowo bawiąc się palcami i czekałam na Justina, próbując ułożyć w głowie każde zdanie, które miałam zamiar mu powiedzieć. On naprawdę chciał zatrzymać dziecko? No i może jeszcze wychować ze mną? Dziecko jest owocem miłości i zazwyczaj długo trwającego związku, a my? To cholerny romans i po za tym jest facetem mojej matki. Albo raczej był.
Mam powiedzieć mojej własnej mamie, że jej mężczyzna życia zdradził ją ze mną i w dodatku zrobił mi dziecko? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tęskniłam za Justinem cały czas i zdałam sobie tak naprawdę sprawę z tego, że coś czuję do niego. Mogłam na początku wyznać mu prawdę, przecież nie ma teraz problemu z tym ile jest między nami różnicy. Podobałam mu się, a on podobał się mi. Nie mogę urodzić dziecka, nie potrafię go nawet pokochać jak matka, nie chcę chodzić z brzuchem i być wytykana palcami.
Poczułam łzy w swoich oczach i przymknęłam swoje powieki, pozwalając kilku słonym kropelkom spłynąć po moich policzkach. Ułożyłam dłoń na swoim brzuchu i pociągnęłam nosem, przełykając cicho ślinę. Chciałam być w ciąży, gdy będę miała dwadzieścia parę lat i męża, z którym będę szczęśliwa, będę miała pracę i własny dom. A w jakiej sytuacji jednak jestem? Mam dziewiętnaście lat i chodzę do ostatniej klasy, po której miałam zdawać na swoje wymarzone studia, jestem w ciąży z chłopakiem własnej M A T K I. To już można brać pod patologię. Nie da się opisać tego co czuję.
Ktoś dotknął mojego ramienia, a ja od razu się odwróciłam zauważając Justina. Wyraz twarzy miał łagodny, widocznie był w pracy, bo był jeszcze w koszuli i rozluźnionym krawacie. Przez chwilę dla mnie czas się zatrzymał, ale serce waliło jak opętane. Naprawdę za nim tęskniłam.
- Camille - wymamrotał cicho, siadając obok mnie i nieśmiało chwycił moją dłoń, splatając razem nasze palce ze sobą. - Nie wiem od czego zacząć, sam jestem w szoku.
- Od kogo wiesz? Nikt poza Ashley i moim bratem nie wiedział o ciąży.
- To nie jest ważne od kogo wiem, ale ważne jest to co wiem. Nie dojdzie do aborcji, bo nie pozwolę ci na to, rozumiesz?
- Zamówiłam tabletki poronne, to dopiero początek.. to nie jest nawet dziecko - zaczęłam się żałośnie tłumaczyć, a sama nie wiedziałam do czego zmierzam.
- Słyszysz co ty mówisz? - warknął, a ja wzdrygnęłam i zacisnęłam wargi, postanawiając zamknąć swoje cholerne usta. - Nic nie dzieję się bez powodu do cholery, a mnie moja mama nauczyła żyć uczciwie, a zabijanie dziecka to jest zbrodnia tak jak zwykłe morderstwo!
- Nie jesteś w mojej skórze Justin, co ty możesz o tym wiedzieć?
- Posłuchaj moja mama była w twoim wieku, gdy zaszła w ciąże ze mną, jak nie młodsza.. prawda w innych warunkach, ale nic nie rozumiesz, ona powinna mnie usunąć a tego nie zrobiła, twoja mama to teraz najmniejszy problem, chcę się zająć dzieckiem i tobą, okej? To jest teraz najważniejsze.
Patrzyłam przez cały czas w jego oczy i nie widziałam, aby w jakimś momencie się zawahał. On po prostu tego chciał, ale dlaczego? A jeśli mu również zależy na mnie, jak mi na nim? Ale czy ja chcę mieć dziecko i być w pełni dorosłym tak szybko? Zrezygnować ze szkoły, ze swoich marzeń i przyszłej wymarzonej karierze? Oczywiście, że nie. A gdybym usunęła ciążę czy miałabym wyrzuty sumienia?
- Nad czym się zastanawiasz? - wyszeptał Justin, układając dłoń na moim udzie. - Nie ma się nad czym zastanawiać, będę przy tobie Camille, do cholery zrobiłem najgorsze gówno i to tylko dla ciebie, zacząłem się umawiać z twoją matką aby dotrzeć właśnie do ciebie. Nie mógłbym cię teraz zostawić, nawet jeśli byś mi kazała, będę ci pomagał, a twojej mamie.. coś się wymyśli, tym się nie martw - mruknął, składając lekki pocałunek na mojej skroni.
- Justin, cieszę się, że widzisz w tym tak mało problemów, ale próbujesz to sobie wmówić, nie znamy się długo i zbyt dobrze..
- Cholera! dziewczyno zrozum, że mi na tobie zależy! - warknął, aż wzdrygnęłam. - Przepraszam.. po prostu tak bardzo zawróciłaś mi w głowie, jestem gotowy zrobić dla ciebie wszystko i dla naszego dziecka.
Spojrzałam mu w oczy, nie wiedząc co mam powiedzieć. On był tam taki piękny i zależało mu! Zależało mu na mnie!
Przysunęłam się do niego i ułożyłam dłoń na jego policzku, wpijając się czule w jego usta. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, ale poczułam, że uważa na mój brzuch. Najsłodsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić w tym całym za przeproszeniem - gównem. Gdy oderwałam się od niego uśmiechnęłam się delikatnie w jego usta, spoglądając nieśmiało w jego oczy.
- Powinnam już wracać do domu. - wymruczałam, przygryzając swoją dolną wargę.
- Przyjdź do mnie jutro, zjemy jakąś kolacje.. spędzimy razem wieczór, tak jak zawsze chciałem spędzić go z tobą.
Motylki w moim brzuchu? To za mało do opisania co w tamtej chwili czułam. Uśmiechnęłam się szeroko, może wyglądałam jak idiotka, ale co ja poradzę? Zauroczyłam się totalnie w tym mężczyźnie.
Ideał.
- W porządku, napiszę jeszcze do ciebie.
- Chodź, odwiozę cię - wymamrotał, a widząc moją minę przewrócił oczami. - No chyba nie myślałaś, że pozwolę ci wracać o tej porze samej, szczególnie, że jesteś w ciąży z moim.. naszym dzieckiem.
Gdy to mówił zauważyłam, że robi się nieśmiały. Mimo tego i tak wyglądał pociągająco w tej koszuli z rozpiętymi guzikami na górze i przewieszoną przez ramię granatową marynarką, a z tylnej kieszeni spodni zwisał mu krawat, który niedawno tam schował. Skinęłam głową na znak, że zgadzam się na jego podwózkę.
Wsiadłam do jego auta, dokładnie tego, w którym go pierwszy raz zobaczyłam. Rozejrzałam się po nim. W aucie panował porządek, ale to chyba jak w każdym pojeździe mężczyzny. Porządki tylko w aucie.
Przez całą drogę rozmawiałam z Justinem o tym co robi. Pytał się również czy zamierzam skończyć szkołę. Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym, tak naprawdę zastanawiałam się jak pozbyć się tej ciąży. Wstydzę się, że chciałam zabić swoje własne dziecko. Nieważne co.. to jest mała istotka, bezbronna.. Byłabym potworem jakbym to zrobiła. Pokręciłam do siebie głową, otrząsając się, a w tym samym momencie Justin zaparkował kilka domów dalej od mojego.
- Wracaj do domu, będę cię jeszcze obserwować, abyś bezpiecznie wróciła - powiedział stanowczo Justin, a mi się chciało śmiać. To jest słodkie, że się tak przejmuje. - No dobra, leć i się połóż spać, przysięgam, że będę o ciebie teraz dbał!
- Justin, w porządku.. rozumiem, ale wyluzuj - zachichotałam cicho, odwracając się w jego stronę, a on bez żadnego wahania wpił się w moje usta, złączając nasze wargi w namiętny pocałunek.
- Leć mała. Do jutra.
- Na razie.
Wysiadłam z jego auta i uśmiechem na ustach doszłam do swojego domu. Wyciągnęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi, opierając się o drzwi i przygryzłam swoją dolną wargę, odchylając głowę w tył. Nie zauważyłam nawet jak na korytarz wchodzi mama, było ciemno, ale jej ton był przerażający.
- Więc to ty byłaś powodem zerwania mojego i Justina.
I BUM! Macie rozdział! Jestem wam winna dużo emocji, a więc je macie! WSZYSTKO WYSZŁO NA JAW!
Znacie mnie i jestem strasznie niezdecydowaną osobą :( Otóż rozmyślałam nad nowym fanfiction, ale chcę dokończyć to (spokojnie na razie nie kończę) i przemyślałam dlaczego nie chcę kontynuować tego. Źle mi się pisało. Wracam do postaci, którą jest Selena Gomez, która była pierwszą bohaterką tego fanfiction.
Wiem, że niektórzy z was nie przepadają za nią, przepraszam, ale też chodzi o to, że czułam się lepiej, pisząc fanfiction z nią. OCZYWIŚCIE nie zabraniam wam użyć waszej wyobraźni zawsze możecie widzieć w tym ff wasze ulubione gwiazdy, a dla mnie to nawet byłoby lepiej! Mam nadzieję, że nienawidzicie mnie aż tak bardzo.
Ale dobra wiadomość jest taka, że tym razem fanfiction będzie dodawane regularnie co tydzień, lub co kilka dni. OCZYWIŚCIE MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ WASZE PRZEŻYCIA!
zmieniłam twittera, więc również zapraszam, chciałabym z wami popisać i dowiedzieć się co wy myślicie o tym fanfiction.
@debonairgomez
Dziękuje, że nawet do tego momentu wchodzicie na to fanfiction. Uwielbiam was.
Ktoś dotknął mojego ramienia, a ja od razu się odwróciłam zauważając Justina. Wyraz twarzy miał łagodny, widocznie był w pracy, bo był jeszcze w koszuli i rozluźnionym krawacie. Przez chwilę dla mnie czas się zatrzymał, ale serce waliło jak opętane. Naprawdę za nim tęskniłam.
- Camille - wymamrotał cicho, siadając obok mnie i nieśmiało chwycił moją dłoń, splatając razem nasze palce ze sobą. - Nie wiem od czego zacząć, sam jestem w szoku.
- Od kogo wiesz? Nikt poza Ashley i moim bratem nie wiedział o ciąży.
- To nie jest ważne od kogo wiem, ale ważne jest to co wiem. Nie dojdzie do aborcji, bo nie pozwolę ci na to, rozumiesz?
- Zamówiłam tabletki poronne, to dopiero początek.. to nie jest nawet dziecko - zaczęłam się żałośnie tłumaczyć, a sama nie wiedziałam do czego zmierzam.
- Słyszysz co ty mówisz? - warknął, a ja wzdrygnęłam i zacisnęłam wargi, postanawiając zamknąć swoje cholerne usta. - Nic nie dzieję się bez powodu do cholery, a mnie moja mama nauczyła żyć uczciwie, a zabijanie dziecka to jest zbrodnia tak jak zwykłe morderstwo!
- Nie jesteś w mojej skórze Justin, co ty możesz o tym wiedzieć?
- Posłuchaj moja mama była w twoim wieku, gdy zaszła w ciąże ze mną, jak nie młodsza.. prawda w innych warunkach, ale nic nie rozumiesz, ona powinna mnie usunąć a tego nie zrobiła, twoja mama to teraz najmniejszy problem, chcę się zająć dzieckiem i tobą, okej? To jest teraz najważniejsze.
Patrzyłam przez cały czas w jego oczy i nie widziałam, aby w jakimś momencie się zawahał. On po prostu tego chciał, ale dlaczego? A jeśli mu również zależy na mnie, jak mi na nim? Ale czy ja chcę mieć dziecko i być w pełni dorosłym tak szybko? Zrezygnować ze szkoły, ze swoich marzeń i przyszłej wymarzonej karierze? Oczywiście, że nie. A gdybym usunęła ciążę czy miałabym wyrzuty sumienia?
- Nad czym się zastanawiasz? - wyszeptał Justin, układając dłoń na moim udzie. - Nie ma się nad czym zastanawiać, będę przy tobie Camille, do cholery zrobiłem najgorsze gówno i to tylko dla ciebie, zacząłem się umawiać z twoją matką aby dotrzeć właśnie do ciebie. Nie mógłbym cię teraz zostawić, nawet jeśli byś mi kazała, będę ci pomagał, a twojej mamie.. coś się wymyśli, tym się nie martw - mruknął, składając lekki pocałunek na mojej skroni.
- Justin, cieszę się, że widzisz w tym tak mało problemów, ale próbujesz to sobie wmówić, nie znamy się długo i zbyt dobrze..
- Cholera! dziewczyno zrozum, że mi na tobie zależy! - warknął, aż wzdrygnęłam. - Przepraszam.. po prostu tak bardzo zawróciłaś mi w głowie, jestem gotowy zrobić dla ciebie wszystko i dla naszego dziecka.
Spojrzałam mu w oczy, nie wiedząc co mam powiedzieć. On był tam taki piękny i zależało mu! Zależało mu na mnie!
Przysunęłam się do niego i ułożyłam dłoń na jego policzku, wpijając się czule w jego usta. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, ale poczułam, że uważa na mój brzuch. Najsłodsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić w tym całym za przeproszeniem - gównem. Gdy oderwałam się od niego uśmiechnęłam się delikatnie w jego usta, spoglądając nieśmiało w jego oczy.
- Powinnam już wracać do domu. - wymruczałam, przygryzając swoją dolną wargę.
- Przyjdź do mnie jutro, zjemy jakąś kolacje.. spędzimy razem wieczór, tak jak zawsze chciałem spędzić go z tobą.
Motylki w moim brzuchu? To za mało do opisania co w tamtej chwili czułam. Uśmiechnęłam się szeroko, może wyglądałam jak idiotka, ale co ja poradzę? Zauroczyłam się totalnie w tym mężczyźnie.
Ideał.
- W porządku, napiszę jeszcze do ciebie.
- Chodź, odwiozę cię - wymamrotał, a widząc moją minę przewrócił oczami. - No chyba nie myślałaś, że pozwolę ci wracać o tej porze samej, szczególnie, że jesteś w ciąży z moim.. naszym dzieckiem.
Gdy to mówił zauważyłam, że robi się nieśmiały. Mimo tego i tak wyglądał pociągająco w tej koszuli z rozpiętymi guzikami na górze i przewieszoną przez ramię granatową marynarką, a z tylnej kieszeni spodni zwisał mu krawat, który niedawno tam schował. Skinęłam głową na znak, że zgadzam się na jego podwózkę.
Wsiadłam do jego auta, dokładnie tego, w którym go pierwszy raz zobaczyłam. Rozejrzałam się po nim. W aucie panował porządek, ale to chyba jak w każdym pojeździe mężczyzny. Porządki tylko w aucie.
Przez całą drogę rozmawiałam z Justinem o tym co robi. Pytał się również czy zamierzam skończyć szkołę. Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym, tak naprawdę zastanawiałam się jak pozbyć się tej ciąży. Wstydzę się, że chciałam zabić swoje własne dziecko. Nieważne co.. to jest mała istotka, bezbronna.. Byłabym potworem jakbym to zrobiła. Pokręciłam do siebie głową, otrząsając się, a w tym samym momencie Justin zaparkował kilka domów dalej od mojego.
- Wracaj do domu, będę cię jeszcze obserwować, abyś bezpiecznie wróciła - powiedział stanowczo Justin, a mi się chciało śmiać. To jest słodkie, że się tak przejmuje. - No dobra, leć i się połóż spać, przysięgam, że będę o ciebie teraz dbał!
- Justin, w porządku.. rozumiem, ale wyluzuj - zachichotałam cicho, odwracając się w jego stronę, a on bez żadnego wahania wpił się w moje usta, złączając nasze wargi w namiętny pocałunek.
- Leć mała. Do jutra.
- Na razie.
Wysiadłam z jego auta i uśmiechem na ustach doszłam do swojego domu. Wyciągnęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi, opierając się o drzwi i przygryzłam swoją dolną wargę, odchylając głowę w tył. Nie zauważyłam nawet jak na korytarz wchodzi mama, było ciemno, ale jej ton był przerażający.
- Więc to ty byłaś powodem zerwania mojego i Justina.
I BUM! Macie rozdział! Jestem wam winna dużo emocji, a więc je macie! WSZYSTKO WYSZŁO NA JAW!
Znacie mnie i jestem strasznie niezdecydowaną osobą :( Otóż rozmyślałam nad nowym fanfiction, ale chcę dokończyć to (spokojnie na razie nie kończę) i przemyślałam dlaczego nie chcę kontynuować tego. Źle mi się pisało. Wracam do postaci, którą jest Selena Gomez, która była pierwszą bohaterką tego fanfiction.
Wiem, że niektórzy z was nie przepadają za nią, przepraszam, ale też chodzi o to, że czułam się lepiej, pisząc fanfiction z nią. OCZYWIŚCIE nie zabraniam wam użyć waszej wyobraźni zawsze możecie widzieć w tym ff wasze ulubione gwiazdy, a dla mnie to nawet byłoby lepiej! Mam nadzieję, że nienawidzicie mnie aż tak bardzo.
Ale dobra wiadomość jest taka, że tym razem fanfiction będzie dodawane regularnie co tydzień, lub co kilka dni. OCZYWIŚCIE MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ WASZE PRZEŻYCIA!
zmieniłam twittera, więc również zapraszam, chciałabym z wami popisać i dowiedzieć się co wy myślicie o tym fanfiction.
@debonairgomez
Dziękuje, że nawet do tego momentu wchodzicie na to fanfiction. Uwielbiam was.
huh, zdziwilam się jak zobaczyłam, że dodałaś nowy post, czekałam ciągle! ciekawe zakończenie, czekam na więcej /@BIEBERZIHNO
OdpowiedzUsuńwiem, zastanawiałam się nad tym nie raz czy kontynuować, nie wiem czy ludzi interesuje to ff, czy im się podoba, ale stwierdziłam, że pisanie ff bardzo dużo mi pomogło jeśli chodzi o szkołę, mam na myśli język polski, no i po za tym to strasznie fajna rzecz, więc zamierzam skończyć te fanfiction do końca! :)
UsuńSuper super !!! W końcu dodałaś rozdział :) już myślałam że chcesz sobie odpuścić to ff ale na szczęście wróciłaś :) cieszę się strasznie :) a ten rozdział jest świetny, tyle sie dzieje. Jestem ciekawa co teraz bedzię skoro jej mama sie dowiedziała. Oj coś czuje że dopiero teraz bedzie sie dzialo :D już nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://jb-realy-love.blogspot.com/?m=1
świetny rozdzial! czekam na nn 😍😜😘
OdpowiedzUsuńNareszcie :) nie mogłam się doczekać! Super rozdział, ciekawe co teraz się stanke, jak wszystko wyszło na jaw. Czekam do następnego :)
OdpowiedzUsuńNareszcie. Nie mogłam się doczekać! Suler rozdział. Ciekawe jak teraz to wszystko się potoczy... czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNareszcie. Nie mogłam się doczekać! Suler rozdział. Ciekawe jak teraz to wszystko się potoczy... czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńO jeju, już myślałam że nie będziesz dalej pisała
OdpowiedzUsuńAle mega się cieszę i ten rozdział i zakończenie i wgl adhhxjict >>>>>>>
~ @CukierkowyJuss
Omg tak!
OdpowiedzUsuńOjoj to bd drama teraz z ta mama. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńX.O.X.O
PS. Your forever.
trafiłam na to ff wieczorem i od razu mi się spodobało! cudowny rozdział, już nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial!!!pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńTa scena z matką tak groźnie zabrzmiała, że aż boję się, że zaraz zza pleców wyciągnie nóż kuchenny i się na nią rzuci xD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej ! :D
wspaniały! cieszę się, że dalej piszesz to ff! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńCieszę się że dalej piszesz to ff (: genialny rozdział ❤ nie mogę doczekać się następnego. Życzę dużo, dużo weny (:
OdpowiedzUsuńojej! czekam niecierpliwie na dalsze części :)
OdpowiedzUsuńjest świetnie!
http://art-of-killing.blogspot.com/
O jezu, dowiedziała się :o I co teraz? Rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńHej zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards :) dlatego zapraszam cię tutaj http://jb-realy-love.blogspot.com/2015/05/liebster-blog-awards-2.html abyś mogła odpowiedzieć na pytania :)
OdpowiedzUsuń