środa, 17 grudnia 2014

Rozdział Drugi

Zatkało mnie, pierwszy raz doświadczyłam takiego dziwnego uczucia. W szczególności, że to nie był chłopak w moim wieku, tylko mężczyzna, przynajmniej cztery lata ode mnie starszy. Czy on zdawał sobie sprawę, że jestem dziewiętnastolatką? Oczywiście, że nie, przecież wkradłam się z podrobionym dokumentem do klubu, do którego ma się wstęp po ukończeniu dwudziestu jeden lat.
Skinęłam niepewnie głową, próbując udawać wyluzowaną, ale gdy wydałam z siebie dźwięk, wiedziałam, że to nie wypaliło. Zamknęłam się, zapominając się nawet przedstawić. Chwyciłam jego dłoń, a on zaprowadził nas na parkiet, przeciskając się przez tłum pijanych ludzi. Puścili moją ulubioną piosenkę - Kiss Kiss Chrisa Brown'a.
- Uwielbiam ten kawałek. - wymamrotałam po raz pierwszy przy mężczyźnie, a ten posłał mi swój uśmiech, kiwając głową.
- Ta, ja też. Chociaż jest trochę stary, ale zawsze na imprezach robił furorę - zaśmiał się pod nosem, a ja zagryzłam delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad jego wiekiem. Nie spytam się, pomyślałam, bo wyjdę na podejrzliwą, ale kawałek, który ma około pięciu lat robił furorę na jego imprezach? Brzmi jakby miał co najmniej dwadzieścia trzy lata.
Byłam naprawdę zestresowana, a powinnam się rozluźnić. Spokojnie Camille, głęboki oddech i... o, wódka! To powinno załatwić sprawę z nerwami. Sięgnęłam z tacki barmana po darmową wódkę i wypiłam za jednym łykiem całą zawartość.
Spojrzałam na Justin'a, który był widocznie rozbawiony moją reakcją.
- Czym się stresujesz? Jesteś tu raczej, żeby imprezować, a ściskasz moją dłoń tak mocno, że zaraz stracę w niej czucie - zaśmiał się cicho do mojego ucha, a ja automatycznie puściłam jego dłoń i spojrzałam przepraszającym wzrokiem.
- Przepraszam, po prostu nie mam dziś dobrego humoru, dlatego tu przyszłam - westchnęłam ciężko, patrząc na niego i uśmiechnęłam się słabo w jego stronę.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie, owijając ręce wokół mojej talii, a następnie zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki.
Poczułam jak wargi Justina dotykają mojego ucha.
- Przedstawisz mi się wreszcie? - wymamrotał z miękkością w głosie, ale mogłam również dosłyszeć kpinę.
- Och, jestem.. Camille - powiedziałam zmieszana, zaciskając mocno powieki i karcąc się za to, jaką idiotką byłam.
- Miło mi ciebie poznać, Camille.
Po chwili kawałek przestał grać, a DJ puścił jakąś klubową piosenkę. Nie spodobała mi się, a poza tym nie znałam autora. Razem z Justinem usiedliśmy przy barze, a on zamówił nam drinki.
- Więc, Camille.. ile masz lat? - spytał. Cholera, tak bardzo bałam się tego pytania. Naprawdę, nie potrafiłam kłamać na grubszą metę, szczególnie z moim wiekiem. Zazwyczaj, gdy byłam w tym klubie, tańczyłam z Taylor, a nie z żadnym chłopakiem. Wzięłam łyk swojego drinka, czując jak powoli alkohol obezwładnia mój umysł.
- Mam dwadzieścia dwa lata - wydukałam, nie patrząc na niego, by nie wydać swojego kłamstwa na jaw. - A ty?
- Dwadzieścia sześć. Jesteś stąd?
Cholera, mógłby przestać zadawać pytania?
Miałam ochotę upaść na kolana i płakać, że mam dziewiętnaście lat i niech mnie zawiezie do mojej mamy.
- Nie, przyjechałam do Nowego Jorku na parę dni. Do przyjaciółki. A mieszkam w... w Vancouver! Tak, w Vancouver - skłamałam, kiwając szybko głową.
- Jesteś z Kanady? To tak jak ja! Niesamowite, muszę cię kiedyś tam odwiedzić - mruknął z zadowoleniem, a ja przeklęłam pod nosem. Naprawdę? Ze wszystkich kontynentów, krajów, stanów.. on musi być z cholernej Kanady? - W sumie nie wyglądasz jak Kanadyjka, masz inną urodę. W szczególności twoje usta - wychrypiał z szyderczym uśmiechem, a ja automatycznie oblizałam swoje wargi.
- Bo urodziłam się w Teksasie, moi rodzice przeprowadzili się tam, gdy miałam 10 lat - odpowiedziałam, a widząc, że zamierza zadać kolejne pytanie, podniosłam się i pociągnęłam go za rękę. - Cholera, uwielbiam tę piosenkę! - pisnęłam, w rzeczywistości nie znając nawet tytułu kawałka. Powiedziałam tak, by dał mi po prostu spokój z zadawaniem pytań. Owinęłam ręce wokół jego szyi i zaczęłam poruszać swoimi biodrami. Zaczęłam być bardziej pewna siebie, ale to dlatego, że wypiłam już naprawdę sporo. Justin złapał mnie w tali, przyciągając do siebie. Utwór, który leciał był zmysłowy, seksowny i kompletnie nie w moim stylu, ale podobał mi się.
- Oh, to No Angel, piosenka Beyonce - uśmiechnął się znacząco, patrząc na moją twarz, a po chwili jego dłonie były już na moich pośladkach. W sumie podobało mi się to.
Splotłam swoje dłonie na jego karku, a po chwili przesunęłam na jego włosy z moją wielką chęcią dotknięcia ich. Justin schował twarz w zagłębieniu mojej szyi i zaczął rzucać ciepłym powietrzem w moją skórę. Zagryzłam delikatnie swoją dolną wargę, unosząc kąciki swoich ust. To uczucie było cholernie przyjemne, a w moim podbrzuszu wszystko zaczęło wariować.
Poczułam wargi Justina na skórze pod moim uchem, powoli zsuwające się w dół. Odchyliłam głowę delikatnie w tył, a mój pijany umysł wziął sprawy w swoje ręce. Zaczęłam się delikatnie ocierać o Justina, a on bardziej ścisnął moje pośladki. Delikatnie pociągnęłam za jego włosy tak, że był twarzą kilka centymetrów od mojej, a on bez wahania czule wpił się w moje wargi. Czując smak jego ust, od razu odwzajemniłam pocałunek. Cholera, był taki dobry. Całowaliśmy się tak parę minut, co chwilę mrucząc i jęcząc sobie w usta. Ocierałam się o niego coraz mocniej, a on pomagał mi swoimi dłońmi poruszać biodrami przez co poczułam jego ogromny wzwód przez materiał spodni.
- Chodźmy do mojego mieszkania, Camille, proszę cię - wymamrotał Justin, cicho dysząc w moje usta.
Dopiero teraz zrozumiałam, co zrobiłam. Doprowadziłam dwudziestosześcioletniego mężczyznę do wzwodu. Zaproponował mi wspólną noc, nie mogę tego zrobić, nie z nim. Nie z tą świadomością, że kompletnie go okłamałam. Mam pieprzone dziewiętnaście lat, mieszkam w pieprzonym Nowym Jorku, w tym samym mieście co on. Nie mieszkam w żadnym Vancouver. Odsunęłam się do niego, patrząc mu w oczy i szybko pobiegłam w stronę mojej przyjaciółki, którą zobaczyłam obok jakiegoś faceta. Następnie wyciągnęłam ją z klubu, słysząc jedynie za sobą krzyki Justina:
- Camille... Camille do kurwy! Proszę cię wróć!





więc o to drugi rozdział, w sumie miło się czyta jak piszecie do mnie na twitterze, że jak na początek to jest świetnie, mam tyle pomysłów i mam nadzieję, że wypalą. Ale też fajnie by było jakbyście komentowali, bo to naprawdę motywuję mnie. Z góry dziękuje za wszystkie komentarze. 

12 komentarzy:

  1. świetne! naprawde teraz sie rozkręcilo jeszcze bardziej, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi sie Nati, na serio sie postaralas debilko😘 czekam na trzeci juz bo chce wiedziec co bedzie dalej😈 nom, wiec postaraj sie albo wpierdol👊

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, świetny :D czekam na więcej :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa! Gosh... po prostu kocham! FANTASTYCZNE FF!

    juz jestem wielka fanka <3 <3

    Z niecierpliwoscia czekam na nn.

    (Mam tylko jedna uwage : troche czesto powtarza sie ten fragment o zagryzanej wardze, za często :p moglabys w nastepnych rozdziałach go troche pominac ;) :* )

    X.O.X.O.
    PS. Your forever

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo, czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny ! ;* czekam na kolejny ! ;*

    OdpowiedzUsuń

Tekst

Kobiety są łatwe do zdobycia - wystarczy dobrze zastawić sidła.